Kocie sprawy

Popełniłem ostatnio kolejną zdradę. Zdrada ta jest straszliwa. Zostawiając swojego kota w domu, udałem się do innego, acz znajomego kociego świata. Celem było ponownie kilka kadrów, doroślejącej powoli kociej młodzieży. Czasu było bardzo mało, wręcz stanowczo za mało, a bohaterowie zajęci sobą kompletnie mieli moją osobę i starania w poważaniu. Standard kociej fotografii. Koty to bardzo wymagający modele. Aby zrobić dobre zdjęcie konieczna jest znajomość nawyków zwierzęcia, a to wymaga godzin cierpliwej i uważnej obserwacji. Wymagana jest też ekspresowa obsługa ustawień aparatu. Z tym mam problemy, mimo kilkunastu lat fotografowania. Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć. Czuję wyraźny dyskomfort gdy wiem, że mam sekundę na reakcję. Po prostu łapy się trzęsą na myśl o utraconym dobrym ujęciu.

Sprawdzonym sposobem na zwrócenie uwagi kota to wykorzystanie nietypowych dźwięków: tradycyjne dzwoneczki, gwizdki, czy nieużywane na co dzień dzwonki z telefonu również mogą się sprawdzić. Uwagę kota zyskamy zaledwie na parę sekund. Nie daję tu więcej niż 3 sekund na reakcję. To ważne, aby fotografując kota w pomieszczeniach, przyjrzeć się bardzo uważnie rozłożeniu światła. Będąc skupionym na wyłapywaniu właściwych momentów, możemy zapomnieć, że zabraknie nam światła. Często sam łapię się na tym braku przezorności. Trzeba poświęcić chwilę czasu, aby popracować nad poprawną ekspozycją w różnych miejscach w pomieszczeniu. Dobrze by było w miarę możliwości, aby nie wykonywać zbyt wielu ujęć ze światłem błyskowym, koty tego nie lubią. Wiele da się naprawić w procesie obróbki, jednak porządna baza musi zostać wykonana.

Podczas robienia zdjęć kotów (i nie tylko) ciągle zerkam czy, ostrość ustawiona jest na oczy. To może być bardzo trudne w trakcie robienia zbliżeń. Wiele razy ponoszę sromotną klęskę. Podczas korzystania z funkcji automatycznego ustawiania ostrości, w 7 na 10 ujęć ostrość mam ustawioną na nosie, a nie na oczach. Warto pracować z manualnym ustawianiem ostrości i poszerzać swoje umiejętności. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy jest tak mało czasu na reakcję. Trzeba nabierać wprawy.  Tak też staram się i ja czynić, choć czasami przeglądanie efektów bardzo boli, gdyż obiecałem z sesji 50 zdjęć, a problematyczne jest dobicie do 30-stu. Nawet kiedy kadrów jest mniej niż wcześniej zaplanowałem, dzień spędzony w kocim towarzystwie zawsze będzie udany. Po powrocie  nawet nie dostałem focha w domu.

About the Author:


Sorry, the comment form is closed at this time.